piątek, 18 listopada 2011

Makijaż nr 1


Dzisiaj przedstawiam wam pierwszy makijaż. Delikatny, dzienny z kolorową kreską nadającą mu bardziej ciekawego wyglądu.
 
Na całej powiece mam beżowy cień Kobo, w załamaniu i powyżej lekko fioletowy i połyskujący cień Inglot, a pod łukiem brwiowym biało-beżowy cień Bow. Na dolnej powiece ciemnobrązowy cień Boxed, a następnie na nim miedziano-złoty gift basket. Do tego kreska nowym nabytkiem czyli eyelinerem Lovely w pisaku. Troszkę ciężko się nim maluje, bo końcówka jest sucha, więc trzeba malować bokiem i kilka razy poprawiać, bo za pierwszym razem robi prześwity. Efekt jednak mnie zadowala. Zobaczymy tylko jak długo będzie mi służył.

Użyłam:
- baza pod cienie Artdeco
- cienie: Kobo 117 caffe latte, Inglot 462 DS oraz zaznaczone na zdjęciu cienie z paletki Sleek - Oh so special
- granatowy eyeliner Lovely sexy eyes
- tusz L'oreal Lash Architect 4d

środa, 16 listopada 2011

Biochemia Urody


O Biochemii Urody wszędzie jest głośno. Na Youtubie, na blogach kuszą nas produktami bardziej ekologicznymi. Jako, że ja  mało odporna jestem na kuszenie, po początkowej fazie 'nie chcę nic' zakupiłam puder bambusowy z jedwabiem, olejek myjący pomarańczowy i dwa hydrolaty: różany i oczarowy. O hydrolacie różanym pisałam już w ulubieńcach października. Hydrolatu oczarowego nie używałam jeszcze, ale powąchałam. Dla mnie pachnie on lasem, ziołami, przypomina mi Amol. Nie wiem czy ten zapach będę w stanie znosić na swojej twarzy, ale spróbuję. Puder bambusowy z jedwabiem matuje, a przy tym przyjemnie zmiękcza rysy twarzy nie nadając takiego płaskiego matu. Jeśli chcemy aby mocniej matował najlepiej jest wtedy wklepać go delikatnie w twarz gąbeczką. Troszkę rozjaśnia twarz, co dla osób, które nie mogą znaleźć idealnie dopasowanego podkładu może być zdecydowanym plusem. Nie odróżnia się nam wtedy podkład od szyi. Nie ma się co bać nie uzyskamy tu efektu twarzy obsypanej mąką. Ja go zdecydowanie polecam. Co do olejku myjącego to nie mam jakoś na niego pomysłu. Boję się myć nim twarz, bo mam skórę skłonną do zapychania. Używam go nalewając na wacik, na płyn micelarny z AA, aby olejek pomógł mi rozpuścić tusz i eyeliner, abym nie musiała trzeć mocno oczu, gdy płyn z AA nie daje sobie rady z demakijażem. Może wy macie jakieś pomysły na ten olejek? Może macie jeszcze jakieś produkty z Biochemii, które polecacie?

sobota, 12 listopada 2011

Haul 2


- Tusz Eveline Big Volume Lash Professional Mascara - 12.49
Kupiłam go na zapas, jak ten z L'oreala przestanie nadawać się do czegokolwiek. Na razie szkoda mi go wyrzucić. Tusz Eveline ma skrajne recenzje. Dla jednych jest beznadziejny, inni uzyskują nim wspaniałe efekty. Ja postanowiłam to sprawdzić, tym bardziej, że cena jest bardzo przystępna.

- Podkład Rimmel Match Perfection Gel w kolorze 103 True Ivory - 19.99
Otwartych podkładów mam kilka, ale po tylu pochlebnych recenzjach nie mogłam się nie skusić tym bardziej, że była promocja. Skórę mam suchą, więc pomyślałam, że może ta formuła żelu będzie dla mnie w sam raz. Testuję go cały czas, na razie widzę, że fajnie stapia się ze skórą, jest trwały i bardzo ładnie, naturalnie wygląda na twarzy.

- Korektor Rimmel Match Perfection w kolorze 60 Natural Beige - 14.99
Korektor nazwany przez producenta rozświetlaczem. Zobaczymy czy będzie rozświetlał. Była na niego promocja, więc postanowiłam przetestować. Korektor jest lekki, na pewno nie ma dużego krycia, ale jakie ma ocenić nie jestem w stanie gdyż dużych sińców nie posiadam.

- Sensique Trendy Care Mascara 6.99
Używam tej odżywki, aby przeczesać i zdyscyplinować swoje brwi. Mam nadzieję, że nie odżywi ich zanadto, bo i bez tego rosną jak szalone.

- EDT Celine Dion Sensational
Przyjemny delikatny zapach, taki na jesień. Perfumy powodują u mnie ból głowy więc jeśli coś tego nie robi, nadaje się dla mnie. Ten zapach otula mnie ciepłem, a tego będę potrzebować zimą. Zakupiłam na allegro tester 100 ml za cenę około 70 zł, co w porównaniu do cen sklepowych jest dobrą okazją.

wtorek, 8 listopada 2011

L'oreal Lash Architect 4d


Opowiem wam o tuszu, który tak ładnie nam reklamowali. Producent obiecywał efekt sztucznych rzęs bez ich obciążenia. Wydłużenie, pogrubienie, podkręcenie, rozdzielenie i uzyskanie wspaniałego efektu bez grudek. Zastosowano też technologię włókien, które miały być wyjątkowo miękkie i niewykrywalne. A wszystko to za około 60 zł. Jak te obietnice mają się do rzeczywistości? Trochę wydłuża rzęsy, trochę pogrubia, nie podkręca i nie rozdziela, tylko wręcz skleja po parę rzęs ze sobą. Po 2 tygodniach używania tusz tak podsechł, że grudki tworzą się za każdym razem i to już przy pierwszej warstwie, do tego tusz się osypuje na policzki już w chwilę po wytuszowaniu rzęs. A te włókna miękkie i niewykrywalne to jest dopiero kit. W tuszu siedzi sobie pełno długich włókienek, które oblepiają szczoteczkę a później przyklejają mi się do soczewek kontaktowych, co do przyjemnego na pewno nie należny. Potrafi też owo włókno spaść ze szczoteczki na policzek zostawiając smugę na świeżo położonym podkładzie. A zmyć to nie naruszając podkładu to dopiero wyzwanie. Producent obiecał efekt sztucznych rzęs i tu się z nim zgodzę, bo to na pewno nie są moje rzęsy. Gdybym wydała na ten tusz 60 zł byłabym naprawdę zła. Za takie pieniądze można mieć co najmniej dwa inne i dobrze tusze. Ten na szczęście wygrałam w konkursie L'oreala, więc aż taka zła nie będę, nie mniej jednak nigdy tego tuszu już nie zakupię. Efekty na zdjęciach poniżej.


wtorek, 1 listopada 2011

Ulubieńcy października 2011


Dawno mnie nie było. Czytam blogi innych z przyjemnością, a samej mi trudno się zabrać za pisanie. Może jak mi się uda przygotuje jakieś notki na zapas. Dziś ulubieńcy października i jeden bubel.

- Peeling drobnoziarnisty oczyszczająco-wygładzający z wyciągiem z płatków róży i minerałami morskimi
Kupiłam go już jakiś czas temu w Biedronce za około 6zł. Ma dużo, delikatnych drobinek, które doskonale usuwają martwy naskórek, nie podrażniając przy tym skóry. Zapach jest delikatnie różany, ale pomieszany z jakąś troszkę morską nutą.

- Hydrolat różany z Biochemii Urody
Pięknie pachnie różą. Kiedyś tak pięknie i intensywnie pachniały kwiaty, teraz niestety róże już nie mają tak intensywnego zapachu. Można nawet stwierdzić, że dzisiejsze róże w ogóle nie pachną. Ostatnio mam fazę na różany zapach i ten hydrolat umila mi poranki i wieczory tonizując i miło odświeżając twarz.

- Paletka Sleek Au Naturel
Paletka uniwersalna, bezpieczna, zarówno na dzień jak i na wieczór. Górny rząd do delikatne beże, biel, piękna, gołębia czy słoniowa szarość i mieniąca się szampańska perła, dolny rząd to ciemniejsze odcienie brązu, delikatnie oliwkowo-brązowa zieleń, fiolet i burgund wpadające w brąz raz czerń. Wszystkie kolory są dobrze na pigmentowane, miękkie,  dobrze widoczne gdy nałożymy je na bazę pod cienie, w moim przypadku na bazę Artdeco. Cały miesiąc już jej używam tworząc delikatne, jak i mocniejsze makijaże na dzień.

- Eyeliner w żelu Manhattan w kolorze czarnym
Eyeliner pochodzi chyba z limitowanej edycji, ponieważ tak jak w przypadku kosmetyków z Essence stał na środku szafy Manhattanu, na takim standzie na jakim stoją limitowanki z Essence. Ma świetną bardzo kremową formułę, którą dobrze maluje się kreski. Jest lepszy od eyelinera z Essence, który jest za miękki i mi osobiście ciężko się go nabiera, ponieważ z biegiem czasy zaczyna on przypominać po prostu skruszoną do słoiczka kredkę. Manhattan trzyma się na powiece cały dzień, nie odbija się, nie zmazuję, nie blaknie tylko cały dzień zachowuje intensywną czerń.  

- NYX Soft Matte Lip Cream w odcieniu Milan
Pomadka w płynie w dość intensywnym różowym kolorze. Utrzymuje się na ustach spokojnie 4 godziny. Niestety gdy zasycha na ustach, wysusza je. Ja czekam aż troszkę zaschnie dzięki czemu kolor utrwali się na ustach i maluje je błyszczykiem Essence. Wtedy wszystko ładnie wygląda, a kolor utrzymuje się kilka godzin, stopniowo stając się coraz mniej intensywny.

- Basic kredka do oczu nr 10 
Pisałam o niej w haulu. Świetnie sprawdza się na linii wodnej, rozświetla i otwiera oko, przy czym wygląda naturalniej niż biała kredka. 

Bubel miesiąca czyli:
- AA Płyn Micelarny z serii Wrażliwa Natura
Polecany przez kilka osób na Youtubie dla mnie zasługuje na miano bubla miesiąca. Nie radzi sobie nawet z tuszem do rzęs. Nie może go domyć, rozmazuje go po całej twarzy i kruszy mi rzęsy. Eyeliner z Manhattanu już całkowicie go przerasta. Męczę go i męczę, aż się w końcu skończy, bo wydajny też nie jest.