wtorek, 8 listopada 2011

L'oreal Lash Architect 4d


Opowiem wam o tuszu, który tak ładnie nam reklamowali. Producent obiecywał efekt sztucznych rzęs bez ich obciążenia. Wydłużenie, pogrubienie, podkręcenie, rozdzielenie i uzyskanie wspaniałego efektu bez grudek. Zastosowano też technologię włókien, które miały być wyjątkowo miękkie i niewykrywalne. A wszystko to za około 60 zł. Jak te obietnice mają się do rzeczywistości? Trochę wydłuża rzęsy, trochę pogrubia, nie podkręca i nie rozdziela, tylko wręcz skleja po parę rzęs ze sobą. Po 2 tygodniach używania tusz tak podsechł, że grudki tworzą się za każdym razem i to już przy pierwszej warstwie, do tego tusz się osypuje na policzki już w chwilę po wytuszowaniu rzęs. A te włókna miękkie i niewykrywalne to jest dopiero kit. W tuszu siedzi sobie pełno długich włókienek, które oblepiają szczoteczkę a później przyklejają mi się do soczewek kontaktowych, co do przyjemnego na pewno nie należny. Potrafi też owo włókno spaść ze szczoteczki na policzek zostawiając smugę na świeżo położonym podkładzie. A zmyć to nie naruszając podkładu to dopiero wyzwanie. Producent obiecał efekt sztucznych rzęs i tu się z nim zgodzę, bo to na pewno nie są moje rzęsy. Gdybym wydała na ten tusz 60 zł byłabym naprawdę zła. Za takie pieniądze można mieć co najmniej dwa inne i dobrze tusze. Ten na szczęście wygrałam w konkursie L'oreala, więc aż taka zła nie będę, nie mniej jednak nigdy tego tuszu już nie zakupię. Efekty na zdjęciach poniżej.


1 komentarz:

  1. Owadzie nóżki... przerost formy nad treścią, jak zawsze :) Echhh uwielbiam te chwytliwe reklamy :) Ale masz rację - za tą cenę można kupić 2 lepsze, a ja bym powiedziała, że nawet 6 lepszych ;) Bo moimi ulubieńcami są ostatnio Wibo, a Eveline Volume Celebrities też niczego sobie

    OdpowiedzUsuń